Ekologiczna katastrofa - tak można nazwać to, co dzieje się w czeskich lasach opanowanych przez plagę kornika.
Nie Szyszko a kůrovec, czyli po naszemu kornik, odpowiada za to jak wyglądają aktualnie lasy w Jesenikach i w sporej części województwa morawskośląskiego. Łyse, bądź w znacznym stopniu przerzedzone stoki, wyglądające podobnie jak te po przejściu huraganu w słowackich Tatrach w 2004 roku, robią naprawdę przygnębiające wrażenie. A to jeszcze nie koniec masowej wycinki drzewostanu. Problem jak się okazuje dotyczy także i innych regionów, m.in. zachodnich Czech, np. województwa pilzneńskiego. Wszyscy mówią o kůrovcu, ale problem jest bardziej złożony.
Od mniej więcej trzech lat obserwowany jest gwałtowny wzrost populacji kornika (w normalnej sytuacji jest on także ważną częścią zdrowego ekosystemu), który atakuje coraz to nowe obszary leśne. Jednak stoją za tym co najmniej dwa główne powody. Po pierwsze, monokultura świerka, który jest ulubionym przysmakiem szkodnika, a po drugie zmiany klimatyczne. Ciepłe zimy nie ograniczyły w naturalny sposób populacji owadów, a brak odpowiedni grubej pokrywy śnieżnej i generalnie niski poziom opadów w ostatnich latach spowodował znaczący spadek poziomu wód gruntowych. Susza powoduje zaś redukcję możliwości naturalnej ochrony świerka jaką jest produkcja żywicy, która po prostu zalewa korniki.
Niestety, w takiej sytuacji w jakiej znalazły się aktualnie czeskie lasy, w walce ze szkodnikiem pomóc mogą tylko opryski oraz wycinka i jak najszybsze usuwanie pozyskanego drewna z lasu. I tu pojawia się kolejny problem, bo z powodu niskiej ilości drwali oraz braku koordynacji pomiędzy zainteresowanymi stronami, np. nadleśnictwami, właścicielami prywatnymi czy nawet Czeskimi Kolejami, które mogłyby wywozić drewno, leży ono i powoduje dalsze rozprzestrzenianie się zarazy. Co do sytuacji nie ma zgody także w rządzie, gdzie minister środowiska Richard Brabec mówi o klęsce niewidzianej od czasów cesarzowej Marii Teresy, minister rolnictwa Jiří Milk chciałby ogłosić stan wyjątkowy, ale nie zgadza się na to premier rządu w dymisji Andrej Babiš. Wszyscy zgodni są jednak w krytyce wcześniejszych rządów oraz dyrekcji Lasów Republiki Czeskiej, czego skutkiem było m.in. odwołanie ich dotychczasowego szefa, Daniela Szóráda. I niezależnie od wyników tych dyskusji całe lata przyjdzie nam poczekać na nowy las.