Nasza strona internetowa wykorzystuje cookies (ciasteczka). Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookies w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Spędzając majowy przedłużony weekend w rodzinnej Kudowie, po raz kolejny stwierdziłem że Czechom się po prostu chce, a najlepsze że dzięki temu i nam chce się więcej.

W rytm marsza granego przez umundurowaną wojskową dechovkę (orkiestrę dętą) przez główną aleję Kurparku przemaszerowały wiarusy z armii austro-węgierskiej, za nimi Prusacy w pikielhaubach, a kolumnę marszową zamykały oddziały konne węgierskie i pruskie. Na placu przed Fürstenhofem zaprezentowali broń, strzelili na wiwat a potem w najlepszej komitywie udali się na kiełbaski z grilla, by nabrać sił przed popołudniową walką.

Gdyby nie rzesze (nie tak wielkie) współcześnie ubranych turystów, można by pomyśleć że przenieśliśmy się w czasie do początku drugiej połowy XIX w., kiedy to pobliskie tereny (aktualnie czeskie) stały się areną zmagań wojennych pomiędzy Austro-Węgrami a Prusami. Na szczęście za przygotowaniem tego widowiska historycznego stały współczesne władze Kudowy i Česká skupina historického vojenství (najprawdopodobniej z Hronova). I chociaż po latach spędzonych w Czechach oraz interesowania się zagadnieniami historycznymi związanymi z ziemiami czeskimi wiedziałem o wysokim zaangażowaniu w różnego typu rekonstrukcje wydarzeń wojennych, to po raz kolejny zaskoczył mnie profesjonalizm i pietyzm przygotowań. Co ciekawe była to zabawa dla całych rodzin - na jednym ze zdjęć nawet widać ubrane zgodnie z ówczesną modą matkę z córką żegnające idącego na wojnę męża/ojca. I od razu od mieszkańców Kudowy, szczególnie tych pracujących w czeskich zakładach pracy, dowiedziałem się że owszem bawić to się oni umieją, ale pracować to im się nie chce. Jak by jednak nie było, to pełen szacunek za prace jaką włożyli w przygotowanie widowiska, bo po naszej stronie nagłośnienie/rozpropagowanie imprezy było dosyć słabe. Co ciekawe, informację o tym co się ma wydarzyć w Kudowie znalazłem nawet stronach czeskiego Instytutu Dziedzictwa Narodowego (Národní památkový ústav).
Od razu przypomniało mi się uroczyste otwarcie przejścia granicznego (wtedy jeszcze turystycznego, rok 2000) w kudowskiej dzielnicy Brzozowie. Na otwarcie przybyły władze Kudowy i graniczącej z Brzozowiem Czeskiej Czermnej (Česká Čermná). Po oficjalnych przemowach (tłumacz ze strony polskiej to był porażka), zaśpiewał chór szkolny (chyba czeski), a mieszkańcy Czermnej wręczyli polakom widokówki i materiały promocyjne o wiosce (176 domów !!) oraz skrzynkę (może dwie) piwa. Polacy, chciwie wręcz rzucili się na dary, nie dając oczywiście nic w zamian. A drogę do przejścia wyasfaltowano po naszej stronie chyba dopiero przed rokiem, czy dwoma. Ech...

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież