Stolicę Czech możemy zwiedzać na wiele sposobów, by jednak wywieźć stąd jedynie przyjemne wrażenia, warto przeczytać poniższy tekst.
Jak już wspominaliśmy w tekście Jak zwiedzać, nie polecamy jednodniowych wypadów do stolicy Czech, zatem zakładamy, że mamy więcej czasu. O ile jesteśmy zaprawieni w chodzeniu, spacer per pedes po Pradze będzie tym co przyniesie nam najwięcej wrażeń. Czai się tu jednak pułapka. W gęstej zabudowie kilometry lecą niepostrzeżenie, a to naprawdę rozległe miasto. Taki treking, podobnie jak pogoń za przewodnikiem, po kilku godzinach często kończy się zniechęceniem czy obtartymi stopami.
Na drugim "biegunie" jest podziwianie Pragi spoza okien tramwajów, na leniucha, ale i to także ma sens, bo posiada ona bodajże najbardziej rozbudowaną sieć tramwajową w Europie. Polecamy zatem układ mieszany, czyli korzystanie z komunikacji tylko w celu szybkiego przemieszczenia się pomiędzy konkretnymi, a oddalonymi od siebie lokalizacjami.
W ramach Praskiego Transportu Zintegrowanego, na jednym bilecie możemy podróżować autobusem, metrem, tramwajem, terenową koleją linową (funikular), a także koleją aglomeracyjną oraz promem. Podstawowy bilet półgodzinny, uprawniający do jazdy na terenie Pragi, kosztuje 24 korony, 90-minutowy 32 korony, 24-godzinny 110 koron (ten polecam najbardziej i taki właśnie zakupiliśmy), a 3-dniowy 310 koron. Tylko ten ostatni nie ma opcji ulgowej/dla dzieci, która kosztuje dokładnie połowę wspomnianych kwot. Kupić je można za gotówkę w kioskach (trafika) czy biletomatach. Te ostatnie są już dostępne także w wersji z możliwością płatności kartą i zobaczyć je można m.in. na każdej stacji metra.
We wspomnianym powyżej tekście zachęcaliśmy do rozpoczęcia zwiedzania w dzielnicy Vinohrady, teraz zaproponujemy kolejną, alternatywną trasę. Przenieśmy się więc na Anděl - szerzej o tej wyjątkowej dzielnicy pisaliśmy TUTAJ. Z przystanku przy ulicy granicy Nádražní, tramwajem (linia 12 lub 20) jedziemy na Malou Stranę i wysiadamy na przystanku Újezd. To tu znajduje się stacja kolejki linowej na Petřín, o której historii pisaliśmy m.in. TUTAJ. Ma tu swój początek tzw. Mur głodowy, a charakterystycznym punktem jest także pomnik/schody poświęcony pamięci ofiar ustroju totalitarnego. Możliwość wjazdu na wzgórze to swego rodzaju bonus, bo znacząca różnica poziomów może już na początku wycieczki zniechęcić, a byłaby to szkoda. Po wjechaniu na wzgórze, na którym akurat trwa modernizacja nawierzchni, udajemy się w stronę praskiej wieży Eiffla, jak się ją czasem nazywa. Widok z niej zdecydowanie wart jest pokonania niemal 300 schodów. Samo wzgórze to także m.in. ogrody różane, obserwatorium astronomiczne, gabinet luster czy klimatyczny Park Kińskich. Idziemy jednak dalej, ogrodami nad klasztorem na praskim Strahowie w stronę zamku. O dwunastej rozpoczyna się tu uroczysta zmiana warty. Zanim jednak, to warto przysiąść przy kawie i ciastku, w jednej z licznych na Hradczanach kafejek.
Kilka refleksyjnych słów o Zamku. Niestety, takie mamy czasy, że musimy obawiać się o nasze bezpieczeństwo, albo raczej brać pod uwagę, że coś mu może zagrozić. Stąd także w Pradze widać pewne działania, mające na celu jego ochronę. Przykładem tego jest np. konieczność przejścia przez kontrolę bezpieczeństwa, przy wejściu na Zamek. Powoduje to ogromne kolejki i utrudnienia w swobodnym poruszaniu się w jego obrębie. Mimo, że sezon jeszcze się na dobre nie zaczął (marzec), tłumy turystów były już znaczne.
Nic to. Po odstaniu 15 minut w kolejce (już po obejrzeniu zmiany warty), dość szybko przechodzimy wzdłuż dłuższej osi Hradu, podziwiając wielkanocny jarmark i odwiedzając winnicę św. Wacława. Jako, że zbliża się pora obiadowa, wykonujemy swego rodzaju skok w przestrzeni i metrem, ze stacji Malostranská (linia A, zielona), w przeciągu 10 minut przenosimy się w inny klimat. Metro to naprawdę wyjątkowy wynalazek. Praskie trzy linie metra (ruszają prace nad czwartą) + sieć tramwajowa + autobusy zapewniają wyjątkowy komfort podróżowania po mieście. W samej Pradze samochód naprawdę nie jest potrzebny.
We wspomniane wyżej 10 minut przejechaliśmy na przeciwległy kraniec doliny Wełtawy, na Vinohrady. Wychodząc ze stacji Jiřího z Poděbrad od razu w oczy rzuca się kościół Najświętszego Serca Pana, o którym pisaliśmy także TUTAJ. Także zauważalna jest tu spokój i cisza, której na Hradczanach nie uświadczyliśmy. Jako że głód już doskwiera, jeszcze tylko szybko rzucamy okiem na Vysílač Žižkov i wchodzimy do pierwszej napotkanej restauracji. Trefa do černého, czyli strzał w dziesiątkę. Piwiarnia i restauracja Pivnice U Sadu to wyjątkowe miejsce, z własnym piwem i wyborną kuchnią.
Podobny manewr wykonujemy w przypadku powrotu do apartamentu, na poobiednią sjestę. Metrem na stację Mustek, tam przesiadka na linię żółtą B i w kilka minut znowu jesteśmy na Andělu. Wieczorem sytuacja się powtarza, gdy wracamy z wieczornego spaceru od strony Malej Strany, przez Most Karola, Rynek Staromiejski, do Placu Wacława. Tylko wieczorem, najlepiej późnym, jest szansa, że nie trzeba się przeciskać przez międzynarodowe tłumy turystów.