Gdy spojrzymy na wieloletnie statystyki dotyczące spożycia alkoholu w Czechach, możemy domniemywać, że nasi południowi sąsiedzi muszą być większą część dnia pod jego wpływem. Dopiero epidemia pokazała jak jest naprawdę.
Według danych Czeskiego Urzędu Statystycznego (ČSÚ) w latach 2009-2018 Czesi stabilnie spożywali co roku średnio na głowę ok 170 litrów alkoholu, z czego niecałe 150 litrów piwa i około 19 litrów wina. W roku 2018 było to 172,5 litra ogółem, 145,2 litry piwa i 20,4 litrów wina. To całkiem sporo (a i tak nie uwzględniono domowej produkcji), ale jak się okazuje z tym spożywaniem to nie do końca jest tak, bo nikt nigdy nie policzył, ile z tego wypili odwiedzający Republikę turyści. W roku 2019 Czechy odwiedziło ponad 10 mln. zagranicznych turystów, czyli mniej więcej tylu ilu obywateli liczą (10,7 mln.).
Tymczasem dane sprzedażowe za marzec, kiedy to zamknięto restauracje, piwiarnie, a przede wszystkim granice pokazują spadek zakupu alkoholu rzędu 24% (mowa tu o przeliczniku na litry czystego alkoholu). Stoi za tym brak turystów, pracowników zagranicznych oraz handlu przygranicznego (głównie Austria, Niemcy). Czescy producenci piwa dodatkowo zmierzyć się musieli z ograniczeniem eksportu, co spowodowało w przypadku browarów przemysłowych ogólny spadek rzędu 40% a w przypadki mini i mikrobrowarów nawet 80% obrotu.